Net billing.
Wprowadzony w Polsce w kwietniu 2022r. zakłada kwotowe, a nie jak do tamtej pory było, ilościowe rozliczanie z energii wyprodukowanej i oddanej do sieci energetycznej.
Oznacza to, że właściciele instalacji fotowoltaicznych, oddając nadwyżkę energii, jeszcze bardziej zbliżyli się do definicji producenta energii elektrycznej.

Obliczenia w biznesie


W skrócie: cena energii sprzedawanej przez właściciela instalacji fotowoltaicznej, będzie ceną giełdową (będzie, bo w pełni system ma działać od 07.2024).
Wyznaczać ją będzie instytucja: Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
Cena energii pobranej, tak jak dotychczas, określać będzie sprzedawca z którym zawarta jest umowa.

Spodziewać się można zapewne różnicy między powyższymi kwotami.
Wynika to z tego, że prosument nie będzie miał możliwości ustalenia swojej marży (a szkoda) oraz nie ponosi kosztów dystrybucji wyprodukowanej i oddanej energii.
Taka kwota za energię wprowadzoną do sieci energetycznej, będzie „gołą” za kilowatogodzinę.

W Net-billingu ginie natomiast opust, który był ustalony na 20 i 30% w zależności od mocy instalacji.
Tak więc do bilansu energetycznego, jest do dyspozycji pełna moc zainstalowanego generatora słonecznego.

Wspomniana wcześniej różnica w cenie energii kupowanej i sprzedawanej, powoduje, że wiele osób zniechęciło się do założenia własnej instalacji fotowoltaicznej.
Jednakże stale rosnące ceny nośników energii (w tym także „prądu”) podtrzymują na pewnym, choć nieco mniejszym, poziomie trend rozwoju fotowoltaiki w Polsce
.
Decydując się na montaż własnej elektrowni słonecznej w net-billingu, jak pokazują wyliczenia, można uzyskać czas zwrotu z inwestycji na dość przyzwoitym poziomie. Czas który będzie się znacząco zmniejszał wraz ze wzrostem cen prądu oraz świadomością użytkownika związaną ze zwiększenia autokonsumpcji.
Dodatkowo wykorzystując systemy dostępnych dotacji, wygrana na pewno będzie po stronie Inwestora.