Zmiany, które zaszły w sposobie rozliczania zniechęciły wielu potencjalnych inwestorów.
Czy słusznie?
Jak pokazuje wiele wyliczeń w systemie net-billingu (nowe rozliczanie) czas zwrotu z inwestycji wcale tak bardzo się nie wydłużył. A w pewnych sytuacjach jest wyjątkowo podobny do tego w systemie opustów.
Wpływ na to mają rosnące ceny energii elektrycznej (a prognozy wyglądają jeszcze gorzej) i system dopłat takich jak „Mój prąd” w odsłonie 4.0.

Trochę inaczej wygląda to dla Klienta Instytucjonalnego, który wciąż zauważa w fotowoltaice opłacalność dla prowadzonego biznesu.
Zwłaszcza w sytuacji wysokiej autokonsumpcji, czyli zużywania wyprodukowanej enrgii na bieżąco.

Likwidacja systemu opustów nie jest jedyną nowością wprowadzoną przez Ustawodawcę. Warto tu wyróżnić takie rozwiązania jak prosument zbiorowy czy też wirtualny.

Jak jednak funkcjonuje nowy system rozliczeń?
W skrócie jest on oparty na kwotowym bilansie energii oddanej i pobranej z sieci, a nie jak dotychczas na rozliczeniu ilościowym z 20 lub 30 procentowym opustem na rzecz Zakładu Energetycznego.

I czy to właśnie się jeszcze opłaca?
Zdecydowanie tak.
Poniżej przykładowe obliczenie, których wartości wyjściowe można z dużym prawdopodobieństwem określić:

Taka inwestycja będzie bardziej opłacalna, im większa będzie autokonsumpcja, lub będziemy mieli do dyspozycji magazyn energii. Co zresztą ma swoje odzwierciedlenie w założeniach programu „Mój prąd 4.0”.
Największą dotację można dostać łącząc instalację fotowoltaiczną właśnie z magazynem energii i systemem jej zarządzania.